czwartek, 4 czerwca 2015

Informuję, że...

  Bardzo przepraszam za to, że aż tak długo nic nie dodawałam. Niestety, zbliża się koniec roku i pomimo tego, że każdy mi powtarza, że nie zdam, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i walczyć do końca.
  Pewnie zaraz będzie, że przez cały rok mam gdzieś naukę i wgl, ale tutaj nie chodzi o to, że mi się nie chciało. Sytuacja wyglądała następująco: Pierwsze półrocze, gdy wszystko się zaczynało, ja spędziłam w szpitalu. Kiepski start, że tak się wyrażę. Wyobraźcie sobie, że nie łatwo jest nadgonić prawie 5 miesięcy nauki w przeciągu dwóch tygodni. Tak więc, przez to, że zaczęłam rok szkolny w taki sposób, na półrocze miałam masę jedynek (chociaż nigdy wcześniej nie miałam średniej mniejszej niż 4,00). Gimnazjum skończyłam z bardzo dobrymi wynikami, później pierwszą klasę LO też z wynikami dobrymi. Niestety, w tym roku się potknęłam. Tak czy inaczej, przeniosłam się do innej szkoły (przeprowadzka) i było trudno, bo przecież nowe osoby i znów od nowa. I jakoś tak wyszło, że się poddałam i przestałam walczyć. Koniec końców, zaprzyjaźniłam się z pewną osobą, która z nauką ma problemy i obie postanowiłyśmy, że się postaramy, weźmiemy w garść i zdamy. Ja póki co mam gorszą sytuacje, ale nie poddam się. Mam jeszcze trochę czasu i zamierzam go wykorzystać.
   I oto krótkie wyjaśnienie dlaczego nie było mnie na żadnym blogu. Aktualnie się skupiam na nauce i poprawianiu ocen, zobaczymy co z tego wyniknie. Dodatkowo, informuję, że to aktualnie jedyny blog, który prowadzę - reszta jest tymczasowo zawieszona (sformatowali mi dysk w laptopie, więc wszystko przepadło, a nie mam jak teraz pisać, bo chcę zdać). Tak czy inaczej, bardzo przepraszam za ten "postój"
***
A tymczasem pragnę podzielić się z Wami kilkoma nowościami z mojego życia.

  W sobotę (30.06.2015 r.) miałam ognisko. Właściwie dwa ogniska, niestety rozdwoić się nie dało i mogłam być na jednym. Wybrałam ognisko, które zrobił mój kuzyn, z okazji swoich urodzin. Drugie ognisko było prawie 20 km od mojego domu, więc to był jeden z powodów, dla których byłam na ognisku kuzyna. Ale zanim się zaczęło ognisko, byłam też na małej wycieczce rowerowej. Niestety, w trakcie złapał mnie deszcz i to kolejny powód, dlaczego nie było mnie na ognisku u znajomej. No ale byłam na tej wycieczce i jak się już popsuła pogoda to miałam wyjście awaryjne. Zadzwoniłam do Mai i wpadłam do niej na jakiś czas. Był u niej Tomek, który jest jej chłopakiem i jakoś tak rozmowa zeszła na temat tatuaży (taa, wypatrzyłam na ramieniu Tomka takiego cudownego lwa i aż się zakochałam). I jakoś tak się dogadałam, że chłopak załatwił mi, że jego znajomy, który pracuje w studio, zrobi mi tatuaż, który nie będzie kosztował mnie Bóg wie jak dużo. No i po znajomości zapłaciłam 120 zł, gdzie normalnie byłoby to około 250 zł. 
   Nasza rozmowa skończyła się, gdy było już dość późno. A ponieważ się nieco rozpogodziło, wróciłam do domu, na ognisko. Niestety, chcąc nie chcąc, w domu nigdy się dobrze nie bawię, bo wszyscy krzywo patrzą. Więc wyszło, że się pokłóciłam z kilkoma osobami i uznałam te ognisko za porażkę miesiąca, po czym zabrałam się i poszłam na spacer. Miałam taki moment, że chciałam jechać na drugie ognisko, ale stwierdziłam, że się mogę w kłopoty wpakować. Po jakiejś godzinie wróciłam domu, poszłam się wykąpać i zamknęłam się w swoim pokoju, gdzie jakoś do 2 nad ranem zastanawiałam się czy aby na pewno słuszne zrobiłam, że się z ciocią pokłóciłam. W trakcie moich rozmyśleń zadzwonił mój Misiu i rozmawialiśmy przez jakiś czas, aż w końcu uznałam, że jestem tak padnięta, że więcej nie dam rady, więc nasza rozmowa dobiegła końca, a ja grzecznie poszłam spać. Tak minęła mi sobota. 
   W niedziele rano przeprosiłam ciocię, pogodziłyśmy się i na tym koniec ciekawych rzeczy. W poniedziałek był dzień dziecka, który w naszej szkole świętuje każdy. Z tej okazji mieliśmy 3 pierwsze lekcje, które zostały skrócone do 30 min, a następnie dzień sportu, gdzie nauczyciele i uczniowie byli jak równi z równymi i uprawiali sport. Niestety, ja tego nie widziałam, bo w poniedziałek miałam kilka spraw do załatwienia, przez co nawet do szkoły nie poszłam. 
   We wtorek mnie w szkole także nie było, ponieważ umówiona byłam z Michałem, który miał mi tatuaż zrobić. Jakoś koło 10/11 byłam u niego, projekt tatuażu gotowy, więc do dzieła!
  Nie macie nawet pojęcia jak bardzo byłam przerażona, cieszę się, że Nela mi towarzyszyła, bo sama bym raczej nie zdecydowała się na taki krok. Jeszcze Michał był na tyle wredny, że mnie straszył xD No ale jakoś się udało. Przez tyle godzin grzecznie siedziałam i czekałam. Nawet nie pisnęłam. Ale prawda jest taka, że byłam nastawiona na coś dużo gorszego i coś bardziej bolącego. Jak się okazało "nie taki diabeł straszny jak go malują". Nie bolało prawie wcale i cieszę się, że mnie inni tak straszyli wcześniej, bo dzięki temu było dużo lepiej. Chyba wolę być zawsze nastawiona w taki sposób, gdyż później okazuje się, że coś jest nawet, nawet. Tatuaż został zrobiony, a ja jestem szczęśliwa, bo wyszedł pięknie.
Zdjęcie na szybko i zaraz po wykonaniu tatuażu. Dodałabym jeszcze inne, ale zaraz by było, że w samym staniku, więc wolę nie. Aktualnie prezentuje się świetnie, nie jest już zaczerwieniony. Chyba najgorzej bolało mnie to, gdy Michał robił te ptaszki małe, piórka prawie nie poczułam. A byłam taka przerażona, gdy zobaczyłam wielkość igły, którą robił piórko. Wyszło jednak na to, że im większa igła, tym mniej boli :P 
  W środę byłam z Nelą u lekarza, bo miała coś z nogą, po czym pojechałam do przyjaciela, a ona do Głogowa na zakupy. Ja jakoś do 14 czekałam aż Adaś skończy pracę i jeszcze dołączył do nas Piotrek. I nasza trójka pojechała w odwiedziny do Adasia. Przez chwilę graliśmy w butelkę, później fantazja nas poniosła i zachowywaliśmy się jak małe dzieci. Bawiliśmy się przez resztę czasu w chowanego. I jakoś koło 22 byłam w domu. 
A dzisiaj przez cały dzień sobie leniuchuję, gdyż w piątek i sobotę czeka mnie ciężka praca. 
I to by było na tyle. Taka notka informacyjna. Zachęcam do komentowania, zadawania pytań, podawania pomysłów na notki oraz wyrażania opinii.